Anielica nr 2 wreszcie nabrała rumieńców i jest skończona. Wiem, że daleka w swojej prostocie od tych, które oglądam u dziewczyn na blogach. Są cudne i tak dopracowane. Moje anielice muszą jeszcze podojrzewać.. jak wino:) Ale mam cichą nadzieję, że niedługo będę czuła to "coś".
Tym razem postarałam się dobrać małe dodatki i tak na marynarce doczepił się kwiatuszek, a do sukieneczki kieszonka z koronką.
Wygląda świetnie i myślę, że dobrze czuje się w Twoim domku - pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:) Najlepiej to czuje się chyba w rękach moich dzieci:)
Usuń