Witajcie kochani.
Podobno z tego się wyrasta,
podobno to z czasem się zmienia.
Ty się nie zmieniaj, już taki zostań,
ty nie wyrastaj z marzenia. (...)
I gdybyś nawet nie mógł sprostać
światu, co zmienia się i zmienia,
to ty się nie martw, taki już zostań,
ty nie wyrastaj z marzenia.
Joanna Kulmowa
Te słowa przeczytałam w nowym numerze "Sielskiego życia" i dosłownie zamarłam. Jak niektórzy może pamiętają z moich wcześniejszych wpisów, mam obsesję marzeniową:) Po prostu odkąd pamiętam marzyłam i jako mała dziewczynka i jako nastolatka i jako kobieta. Czasem były to zwykłe "filmowe" sceny, a czasem realne życie. Jak spojrzę na to po latach, to nabieram przekonania, że jest wiele prawdy w stwierdzeniu "To o czym myślisz nieustannie, spełni się".
Nie zawsze jest tu mowa o tych przyjemnych marzeniach, bo złe myślenie również przyciąga złe wydarzenia.
Kiedy jeszcze dla przyjemności chodziłam do Akademii Feng Shui wpajano nam jedną, główną zasadę: to o czym nieustannie myślisz, stanie się rzeczywistością. Wiele technik na tym się opiera np. Reiki lub wszelkie techniki wykorzystywania naszego umysłu, by poprawić nasze życie, zdrowie. Próbowałam wielu metod, zawsze zapalałam się do tego całym sercem, czułam się szczęśliwsza od samego myślenia o miłych sytuacjach:) Jednak odpadałam po pewnym czasie, zbyt chłonęłam smutki i zło otoczenia. Przygnębiałam się i zapominałam o tym dobrym myśleniu.
Powiem Wam, że zauroczyła mnie i filozofia chińska i medycyna, które bazują na wizualizacji, na czymś więcej niż tylko teorii. To była dla mnie szczęśliwy, wyjątkowy czas. Sprawy poukładały się same, serce wybrało, otoczona byłam cudownymi ludźmi. Dziękuję, że tam trafiłam, choć celem była aranżacja przestrzeni właśnie według Feng Shui, a nie znalezienie filozofii życia. Mimo, że nie zawsze prowadzę życie zgodne z tym co wyczytałam, usłyszałam, a nawet sama doświadczyłam, to mam już zaszczepienie do wiary w moc naszych myśli.
Jedno na szczęście mi pozostało - zawsze wracam do marzeń, przez jakiś czas zasypiam i budzę się z widokiem na spełnione marzenia. I wiecie co? Pomaga:) Sam uśmiech pojawia się na twarzy. Banalnie to zabrzmi, ale warto marzyć. Nawet jeśli tylko dla tego dobrego samopoczucia. Choć potwierdzę, że takie pozytywne myślenie nieraz doprowadziło mnie po czasie do realizacji tych drobnych marzeń. Teraz też marzę, staram się budzić w swojej wyobrażeniowej sypialni, gotować w idealnej kuchni, bawić się z dziećmi w cudnym ogrodzie, pracować w mojej drewnianej pracowni na końcu ogrodu, spotykać z pasjonującymi ludźmi, których chciałabym spotkać na swojej drodze...
Życzę Wam wielu marzeń, małych, dużych, wszelakich:) Życzę Wam chęci do oddawania się w ten cudny świat i błogiego uśmiechu na twarzy, gdy czujemy oczami wyobraźni zapachy, dotyk, smak...
Rozmarzyłam się coś dzisiaj. Taki to dziś troszkę inny post. I miejsca, które próbuję codziennie postawić sobie przed oczami.
Kuchnia:
Chwile z przyjaciółmi:)
Salon:
Takie małe urocze miejsca:)
Zawsze wywierały na mnie wrażenie.
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Czasem lubię nacieszyć oko takimi obrazami, zobaczyć siebie i swoją rodzinkę w tych murach, w takim otoczeniu, jak cieszymy i delektujemy się chwilą.
Spróbujcie:)!!!