środa, 28 stycznia 2015

Rocznica goni rocznicę ... czyli CANDY:)))




Witajcie kochani:)

Nadchodzi czas kilku ważnych momentów w moim życiu.
Po pierwsze już jutro wybije moja 10 rocznica ślubu:) Tak cieszę się jak wariatka. Dalej czuję się szczęśliwą, kochaną żoną. To najważniejsze. Chcę by taki stan i takie relacje trwały miedzy nami dłuuugo, dłuuugo:)

I druga miła rocznica - mija rok od założenia przeze mnie bloga. To był zmienny rok. Prywatnie zły, ale jednocześnie strasznie dużo mnie nauczył. Tak wiele, że teraz chcę walczyć o dobre chwile, chcę iść do przodu i wierzyć, że jeszcze spotka mnie coś dobrego.

Więc jak widzicie jest co świętować. 

Dlatego ogłaszam moje ROCZNICOWE CANDY:)))

Do zdobycia dwa białe świeczniki: wysoki i mały. Świetnie prezentują się na półeczce. Do zestawu dokładam wisiorek z motylkiem (dwustronny) ozdobiony przeze mnie oraz mój mały obrazek z różą ze spękaczem dwuskładnikowym.

Szykuję też drobne niespodzianki;)

CANDY trwa od 28.01.2015 r. do 12 lutego 2015 r.








Zasady jak zwykle te same:

1. Wyrażamy chęć udziału w zabawie w komentarzu.
2. Dołącz do obserwatorów bloga. Będę z tego powodu bardzo szczęśliwa.
3. Umieść banerek na swojej stronie
4. Spróbuj drugiej szansy na Facebooku - zostaw komentarz na moim Fanpage (można wejść na pasku bocznym) i polub moją stronę.
5. Anonimki proszę o pozostawienie adresu e-mail.
6. Przesyłka tylko na terenie Polski






Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni i że drobiazgi przypadną Wam do gustu.


ZAPRASZAM:)




niedziela, 25 stycznia 2015

Trochę kulturalnie:)

Zadziało się w ten weekend, oj zadziało. Mogłabym szumnie krzyknąć, że wreszcie sprawiłam sobie małą przyjemność, a dokładniej swej duszyczce:)

Dzięki koleżance jeszcze w grudniu zakupiłam ostatnie bilety na spektakl

Ja, Piotr Rivière, skorom już zaszlachtował siekierom swoją matkę, swojego ojca, siostry swoje, brata swojego i wszystkich sąsiadów swoich...    

we Wrocławskim "CAPITOL". 

 

Było to moje pierwsze wyjście od dawien dawna. Czasem dobrze zadziałać pod wpływem impulsu:) Zawsze miałam wymówkę, że brak czasu, że dzieci, że daleko, że nie mam z kim... Myliłam się i już. Mam nadzieję, że nauczę się, że czasem warto poświęcić sobie małą chwilkę. 

 A spektakl... Powiem Wam, że szokujący, zaskakujący, wciąga widza choć jednocześnie ta bezpośredniość odpycha. Lubię klasyczną sztukę, ta była mocno nowoczesna w swej formie, obrazie... Ale warto było patrzeć z otwartą buzią przez 4 godziny:)Historia prawdziwa, straszna i poruszająca. Poczytajcie sami TUTAJ

Może i w waszym mieście będą objazdowo to grać.

Ech... normalnie mam uśmiech na twarzy. 

Mam dla Was jeszcze jedną niespodziankę. Chciałabym umieścić na blogu mały - nowy cykl postów o aranżacji wnętrz według Feng Shui, pewne ciekawostki, porady, pomysły.

 W końcu spędziłam dwa lata na studiowaniu tajników aranżacji i chętnie podzielę się tym, co mi zostało w głowie:)

 

Zainteresowani?

 


środa, 21 stycznia 2015

Babciu, Dziadku coś Wam dam...

..., jedno serce, które mam
a w tym sercu róży kwiat.
Żyj nam Babciu, Dziadku aż 100 lat!!!

Znów u mnie serduszkowo. Uwielbiam serducha w każdej postaci:) Sprawia mi wiele przyjemności robienie wszelakich serduszek. Tym razem poszłam trochę w jeden klimat. Może już Wam się znudziły? Postaram się mocno nie męczyć, więc na początek wprowadzę mały powiew wiosny...

Nie wytrzymałam i na parapecie "wyrosły" hiacynty i krokusy, a na półeczce tulipany. Zapach hiacyntów, choć dość intensywny, mi kojarzy się z pierwszymi, ciepłymi promykami słonka. Dlatego tak mi go było trzeba.





Serducha powędrowały już dzisiaj do naszej babci i prababci. Wywołały uśmiech na ich twarzach i to był dla mnie mój osobisty sukcesik:)

Kilka powędrowało do nieznanych mi babć i dziadków (to te ze zdjęciem wnucząt).
A jeszcze parę czeka na weekendowe odwiedzinki. 

Musicie mi wybaczyć jakość zdjęć, ale taka szarówka u nas, że i sposobu na doświetlenie mi zabrakło.











Popróbowałam swoich sił w szyjątkach i do serduszek uszyłam na próbę woreczki lniane i umieściłam na nich serwetki. Pierwszy raz pokusiłam się o decoupage na materiale i muszę przyznać, że strasznie mi się to podoba:) 
Z szyciem już gorzej, choć pasjonuje mnie, to już czasu mi brakuje na dopracowanie i douczenie się tego co ważne. Dorotko z Nutki Nostalgii, jak czytasz ten post, to weź mnie pod uwagę kiedyś, bo chętnie posłuchałabym mądrych rad na temat szycia:)



Dla naszych kochanych, nieobecnych już dziadków też zrobiłam duże serducha. Pomalowałam lakierem jachtowym, by wytrzymały mrozy, deszcz, śnieg i słońce...




poniedziałek, 19 stycznia 2015

Nie wyrastaj z marzeń...




Witajcie kochani.

Podobno z tego się wyrasta,
podobno to z czasem się zmienia.
Ty się nie zmieniaj, już taki zostań,
ty nie wyrastaj z marzenia. (...)

I gdybyś nawet nie mógł sprostać
światu, co zmienia się i zmienia,
to ty się nie martw, taki już zostań,
ty nie wyrastaj z marzenia.

Joanna Kulmowa

Te słowa przeczytałam w nowym numerze "Sielskiego życia" i dosłownie zamarłam. Jak niektórzy może pamiętają z moich wcześniejszych wpisów, mam obsesję marzeniową:) Po prostu odkąd pamiętam marzyłam i jako mała dziewczynka i jako nastolatka i jako kobieta. Czasem były to zwykłe "filmowe" sceny, a czasem realne życie. Jak spojrzę na to po latach, to nabieram przekonania, że jest wiele prawdy w stwierdzeniu "To o czym myślisz nieustannie, spełni się". 
Nie zawsze jest tu mowa o tych przyjemnych marzeniach, bo złe myślenie również przyciąga złe wydarzenia.
Kiedy jeszcze dla przyjemności chodziłam do Akademii Feng Shui wpajano nam jedną, główną zasadę: to o czym nieustannie myślisz, stanie się rzeczywistością. Wiele technik na tym się opiera np.  Reiki lub wszelkie techniki wykorzystywania naszego umysłu, by poprawić nasze życie, zdrowie. Próbowałam wielu metod, zawsze zapalałam się do tego całym sercem, czułam się szczęśliwsza od samego myślenia o miłych sytuacjach:) Jednak odpadałam po pewnym czasie, zbyt chłonęłam smutki i zło otoczenia. Przygnębiałam się i zapominałam o tym dobrym myśleniu.
Powiem Wam, że zauroczyła mnie i filozofia chińska i medycyna, które bazują na wizualizacji, na czymś więcej niż tylko teorii. To była dla mnie szczęśliwy, wyjątkowy czas. Sprawy poukładały się same, serce wybrało, otoczona byłam cudownymi ludźmi. Dziękuję, że tam trafiłam, choć celem była aranżacja przestrzeni właśnie według Feng Shui, a nie znalezienie filozofii życia. Mimo, że nie zawsze prowadzę życie zgodne z tym co wyczytałam, usłyszałam, a nawet sama doświadczyłam, to mam już zaszczepienie do wiary w moc naszych myśli.

Jedno na szczęście mi pozostało - zawsze wracam do marzeń, przez jakiś czas zasypiam i budzę się z widokiem na spełnione marzenia. I wiecie co? Pomaga:) Sam uśmiech pojawia się na twarzy. Banalnie to zabrzmi, ale warto marzyć. Nawet jeśli tylko dla tego dobrego samopoczucia. Choć potwierdzę, że takie pozytywne myślenie nieraz doprowadziło mnie po czasie do realizacji tych drobnych marzeń. Teraz też marzę, staram się budzić w swojej wyobrażeniowej sypialni, gotować w idealnej kuchni, bawić się z dziećmi w cudnym ogrodzie, pracować w mojej drewnianej pracowni na końcu ogrodu, spotykać z pasjonującymi ludźmi, których chciałabym spotkać na swojej drodze...

Życzę Wam wielu marzeń, małych, dużych, wszelakich:) Życzę Wam chęci do oddawania się w ten cudny świat i błogiego uśmiechu na twarzy, gdy czujemy oczami wyobraźni zapachy, dotyk, smak...


Rozmarzyłam się coś dzisiaj. Taki to dziś troszkę inny post. I miejsca, które próbuję codziennie postawić sobie przed oczami.

Kuchnia:





Chwile z przyjaciółmi:)



 Salon:


 








 Takie małe urocze miejsca:) 
 Zawsze wywierały na mnie wrażenie.


 


 Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Czasem lubię nacieszyć oko takimi obrazami, zobaczyć siebie i swoją rodzinkę w tych murach, w takim otoczeniu, jak cieszymy i delektujemy się chwilą.

Spróbujcie:)!!!







piątek, 16 stycznia 2015

Ach te stare klimaty... i czymś się pochwalę:)

Porobiło nam się z tą pogodą. Szaro, buro, znów bez śniegu a ferie czas już zacząć.
Cała rodzinka pochorowana. Szalone grypsko się rozpanoszyło i męczy, dręczy uparcie. Jedynie jeszcze ja się uchowałam, choć nie wiem na jak długo. Dziewczynki padły jak muszki i dojść do siebie nie mogą, Pan mąż jak to facet "umiera" na kanapie, a na koniec moja mama padła ostentacyjnie. Nie pozostaje mi nic innego jak biegać z lekami i ciepłą herbatką od jednego do drugiego. Idealnie sprawdza się reklama "Mamy nie chorują..." bez oczywiście dalszej kontynuacji telewizyjnych słów.

Mimo wielu rzucanych mi kłód i gałązek pod nogi kilka spraw udało mi się zakończyć lub rozpocząć. Ach te mamy... zawsze damy radę:)

Nie umiem tego już teraz nazwać , ale wpadłam w jakiś trans i potrzebę ciągłego robienia czegoś. Więc otoczyłam się stertą drewienek, farb, lakierów... Podczas tego wieczornego szaleństwa powstała kolejna szkatułka na biżuterię na 40-te urodziny od koleżanki dla koleżanki.









Dodatkowo w komplecie pokusiłam się o dwustronne serduszko:) Ostatnio spodobały mi się te proste, podrapane serducha z małą klamereczką. Normalnie wszędzie bym ją dokładała:) 
Mam do nich słabość.







Trochę Was zarzuciłam zdjęciami tym razem.

A to jeszcze nie koniec:) 
Chcę Wam się pochwalić i jednocześnie zaprosić.

Postąpiłam mały kroczek do przodu. 
Odważyłam się powolutku spełniać swoje marzenia. 
Wierzę, że rok będzie łaskawszy i pokieruje mną tak, bym brnęła dalej w to co mam w głowie powymyślane:)

A więc... otworzyłam swój butik - sklepik na stronie dawanda  TUTAJ MÓJ SKLEPIK:)


<a href="http://dawanda.com/shop/ad-home?partnerid=banner&utm_campaign=pl-ad-home&utm_medium=adtool&utm_source=banner&utm_content=200_x_200">
  <img src="//s31.dawandastatic.com/shop_jacks/v3/pl/b/01/200_x_200_b.jpg" border="0" alt="ad-home na DaWanda" />
</a>

Wiem, że nie jestem jedyna, że jest tam mnóstwo kreatywnych, zdolnych ludzi. Jednak mam nadzieję, że nie zaszkodzi spróbować i sprawdzić, co się wydarzy. 
To początek mojej drogi, dróżki do pewnych wymarzonych celów. 
Może niedługo znów się czymś pochwalę;)?



A jak wasze marzenia? Działacie już coś?:)




poniedziałek, 12 stycznia 2015

Z potrzeby serca:)

Witam Was kochani wieczorowa porą:)
Jak zwykle:)

Strasznie ciepło robi mi się na serduchu, jak widzę, że pojawiają się nowe osóbki zaglądające nieśmiało tutaj do mnie. Witam i dziękuję:)

Zbliża się szybciutko ważne święto - Dzień Babci i Dziadka. Moje dziewczynki już trenują swoje role, wierszyki, piosenki... Wiem, że będzie to smutny czas dla mojej mamy, dla mnie, bo w zeszłym roku dziadek był z nami... Nagrywał wnuczkowe przedstawienia i był tak dumny... Mój tato był cudownym człowiekiem- bez względu na wszystko był z nas zawsze dumny i ze mnie i z dziewczynek i z mojego męża... Cieszę się, że dał nam tyle miłości. Mieliśmy szczęście...

Mimo wszystko pamięć jest i w związku z tym kilka pomysłów na prezenciki dla bliskich osób.

Album drewniany na zdjęcia 64 szt
Był w oryginale czysto biały i nijaki. teraz jest w konwalie, ze spękaniami na głównej stronie:) Jeżeli wystąpi w roli prezentu, to koniecznie musi być wypełniony po brzegi wspomnieniami!








Na dodatek serducho z małą złotą myślą i możliwością doczepienia kilku słów płynących prosto z serca:)









Spokojnej nocki życzę i rozmarzenia jak ten aniołek powyżej:)