niedziela, 25 stycznia 2015

Trochę kulturalnie:)

Zadziało się w ten weekend, oj zadziało. Mogłabym szumnie krzyknąć, że wreszcie sprawiłam sobie małą przyjemność, a dokładniej swej duszyczce:)

Dzięki koleżance jeszcze w grudniu zakupiłam ostatnie bilety na spektakl

Ja, Piotr Rivière, skorom już zaszlachtował siekierom swoją matkę, swojego ojca, siostry swoje, brata swojego i wszystkich sąsiadów swoich...    

we Wrocławskim "CAPITOL". 

 

Było to moje pierwsze wyjście od dawien dawna. Czasem dobrze zadziałać pod wpływem impulsu:) Zawsze miałam wymówkę, że brak czasu, że dzieci, że daleko, że nie mam z kim... Myliłam się i już. Mam nadzieję, że nauczę się, że czasem warto poświęcić sobie małą chwilkę. 

 A spektakl... Powiem Wam, że szokujący, zaskakujący, wciąga widza choć jednocześnie ta bezpośredniość odpycha. Lubię klasyczną sztukę, ta była mocno nowoczesna w swej formie, obrazie... Ale warto było patrzeć z otwartą buzią przez 4 godziny:)Historia prawdziwa, straszna i poruszająca. Poczytajcie sami TUTAJ

Może i w waszym mieście będą objazdowo to grać.

Ech... normalnie mam uśmiech na twarzy. 

Mam dla Was jeszcze jedną niespodziankę. Chciałabym umieścić na blogu mały - nowy cykl postów o aranżacji wnętrz według Feng Shui, pewne ciekawostki, porady, pomysły.

 W końcu spędziłam dwa lata na studiowaniu tajników aranżacji i chętnie podzielę się tym, co mi zostało w głowie:)

 

Zainteresowani?

 


6 komentarzy:

  1. Takie kulturalne wyjścia są nam jak najbardziej potrzebne. Też czasem mam tysiąc wymówek przed takim wychodnym. Kiedy jednak wyjdę z domu potem żałuję, że nie robię tego częściej :)O Feng Shui chętnie poczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popatrz jakie my kobiety jesteśmy przewrotne:) Niby chcemy wychodzić, narzekamy, że tego nie robimy, a tak naprawdę same się ograniczamy. Mam nadzieję, że uda mi się z tej całej wiedzy wyciągnąć kilka smaczków.

      Usuń
  2. Teatr hmmm bardzo dawno...szczerze wolę kino...choć i na te ostatnio też nie znajduję czasu...wiem, wiem dla chcącego nic trudnego...zgadzam się w 100 procentach...zakupiłam sobie kalendarz i mam nadzieję, że on będzie dla mnie zbawienny...
    a Twój pomysł, jak i ostatnie, które tworzą się w głowie, bardzo mnie zaskakuję i Twoja żywotność też ha ha ha ...Aniu nie poznaję Cię...może jakiś sok z gumijagód?
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) oj Aga dobrze byłoby mieć buteleczkę w kieszeni na zapas:) Sama nie wiem... po prostu stwierdziłam, że koniec z zamartwianiem, narzekaniem... czas pchnąć coś do przodu.

      Usuń
  3. Zdecydowanie należy się rozpieszczać i słusznie zrobiłaś, że się do tego teatru wybrałaś :-) A temat Feng Shui kiedyś mnie bardzo interesował. Chętnie poczytam wpisy z tej kategorii :-) Czekam niecierpliwie na pierwszy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak piszesz... musimy się czasem rozpieszczać:) innym dajemy dużo, a czas dać coś i sobie. Cieszę się, że temat Feng shui jest Ci bliski.

      Usuń

Dziękuję za poświęconą chwilę i pozostawienie po sobie śladu. Pozdrawiam. Ania:)