Witajcie kochani. Pogoda wreszcie mnie polubiła i mam swoje ciepełko. Spędzamy teraz każde popołudnie w ogrodzie. Dziewczynki są rozszalałe, rozbawione i przeszczęśliwe. Padają wieczorkiem jak muszki.
A ja zaplanowałam sobie odświeżenie moich starych, zapomnianych foteli - chyba ratanowych, albo wiklinowych (jak kto woli:)
Fotele, sofka i stolik, to zdobycz rodziców z dawnych lat, wytrwały dość długo w naszym domu, a potem wyemigrowały na strych i pod daszek garażu. Powiem Wam, że były w opłakanym stanie. Trzeba było je powiązać, pomocować, pospinać, by trzymały się w całości. Nie są idealne, mają wiele braków i zniszczeń, ale sentyment do nich mi pozostał.
Mama pukała się w głowę, po co mi to. Uważała, że moje malowanie to strata czasu. Pan Mąż też nie pałał entuzjazmem. A ja się zaparłam, że muszę na pierwsze wspólne chwile w nowym domku mieć na czym siedzieć. I to siedzieć na czymś, co dobrze mi się kojarzy:) No i mam!!! Białe, odświeżone i jak dla mnie wystarczające - 3 fotele i stolik na pierwszy rzut.
Aaaa ! Malowałam farbą alkidowa (wyczytane w gazetach). Ale mój mąż uświadomił mi, że to farba z rodzaju olejnych, więc w przyszłości nie będę wybredna w doborze farb. Malowanie jest straszne. Wepchnięcie farby w sploty i zakamarki to niezła siłownia dla rąk. Nie pokryłam wszystkiego idealnie, pozostały mi lekkie przebłyski jakby szarości. Myślę jednak, że na moje potrzeby lekko budowlane i ogrodowe, takie pokrycie farbą wystarczy.
No ro zapraszam do ogrodu na białe foteliki;)
Fotele przed i po;)
I kilka ujęć:)
I moje małe modelki;)
Miłego weekendu kochani!!!
meble wyglądają jak nówki sztuki z katalogu, podziwiam i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń:) oj miło, ale naprawdę nieźle posztukowane są:)
UsuńPięknie pomalowałaś Aniu!!! Musze i mój działkowy też odnowić. Cudnie u Ciebie, tak swojsko... nic tylko przy kawce zasiąść:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewa kawa i gazetka, to nasza tradycja ogrodowa;)
UsuńRewelacja! Też bym się uparła... a wiklinę maluję sprayem, najłatwiej, a trzyma każdy (w sumie na puszkach farb jest najczęściej określenie - do drewna i metalu, więc czemu nie?)
OdpowiedzUsuńO widzisz, cenna podpowiedź. Musze wykorzystać, bo jeszcze sofa mi została:)
UsuńPracy ogrom, ale efekt powala. Cudownie. I jaka mała ogrodniczka pomocnica urocza:)
OdpowiedzUsuńMi takie odświeżenie wystarczy, choć niedociągnięć dużo. A praca z dziećmi to dodatkowa frajda:)
UsuńTeraz wyglądają znacznie ładniej :))
OdpowiedzUsuńPozdrowionka!
Dziękuję kochana:)
UsuńAniu, możesz być z siebie dumna! Efekt jest świetny! :)
OdpowiedzUsuńDorotko dla mnie mistrzynią odnowy jesteś Ty:) Dziekuję, bo mobilizujesz mnie ogromnie.
UsuńŚwietna odnowa! Podpisuje się pod pomysłem, bo sama zawsze zmaluję zanim pomyślę o zakupie czegoś nowego :)
OdpowiedzUsuńMetamorfoza na szóstkę i modelka piękna!
Pozdrawiam, Marta
Takie nasze skarby domowe mają potem wielką wartość, nawet jak są tylko na chwilę, bo się później rozsypią:)
Usuńjak pięknie u Ciebie, udana metamorfoza:))
OdpowiedzUsuńDziękuję:) I witam serdecznie.
UsuńJa także nie słucham mamy na temat mojego malowania. Zresztą, chyba już się przyzwycziła, a nawet jej się to podoba:)
OdpowiedzUsuńFajnie odnowiłaś- fotele wyglądają pięknie- posłużą jeszcze parę lat! Sama chciałabym takie mieć w moim ogrodzie. Uściski serdeczne.
Aniu jak na malowanie pędzlem wyglądają super ,wiem co mówię , próbowałam pomalować tym sposobem wiklinowy parawan,porażka !!!!
OdpowiedzUsuń