Dziękuję Wszystkim za miłe odwiedziny i bycie choć przez chwilkę ze mną:) Zaprosiłabym Was chętnie na kawkę lub herbatkę z soczkiem malinowym i na ciepłe pogaduchy...
Brakuje mi takich wolnych, radosnych chwil...
Odważyłam się wreszcie wybrać do lekarza, a dokładniej mówiąc zostałam tak zagoniona siłą. Nie znoszę przychodni, zapachu i widoku lekarskich pomieszczeń. Unikam ich jak ognia i tradycyjnie udaję, że z każdym zasmarkaniem, zakichaniem itp poradzę sobie sama, czyli czytaj "samo przejdzie". Niestety chyba się lekko dobiłam ostatnimi czasy i rodzinka zmusiła mnie do wizyty.
Szczerze... do niczego mi to było. Leki lekami, a dokuczliwości zostały. Jak głowa mi pękała z bólu każdego dnia, tak pęka nadal. Dzisiaj myślałam, że już chyba oderwę ją sobie od reszty ciała, postawię z boku i odetchnę. Przeszło mi na chwilkę wieczorem a teraz znów wraca. Wredne dziadostwo...
Mimo wszystko chciałam pewnej osobie podarować anielicę na pamiątkę, dobre wsparcie. Wzięłam się ochoczo do pracy. Tradycyjnie wieczorną porą. Świateł nie mam za rewelacyjnych i trochę nie poszło mi tak jak sobie to umyśliłam.
Stwierdziłam, że chyba wezmę się za kolejną anieliczkę, bo ta jakoś mi nie leży...
Ale oceńcie sami...
Sesja w stylu vintage:) Tak jakoś mi podpasowało.
Jeszcze raz dziękuję.
Zapraszam do CANDY, które jeszcze trwa do 15 października:)
Aniu pracy to przy niej miałaś co? Dopracowana w kazdym calu:)
OdpowiedzUsuńChyba Ewuniu przekombinowałam, bo chciałam ją dopieścić.
UsuńJak dla mnie jest cudna, a te loki:) uśmiecham się jak na nią patrzę...rozwijasz się widzę Kochana moja Ty zakatarzona anielico...
OdpowiedzUsuńDbaj o siebie, buziaki:)
:) O kurczaki to miło mi;) Kręciło mnie na te loczki, choć myślałam, że łatwiej będzie mi je ogarnąć. Ale loki jak loki żądzą się własnymi planami chyba.
UsuńWyszła pięknie! Dużo zdrówka życzę :)
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki. Miło mi, że podpasowała:)
UsuńStyl Vintage pasuje do anielicy doskonale...Ach te loki :))
OdpowiedzUsuń:) loki kuszą;)
UsuńJa wiem ze szycie anielic nie nalezy do latwych, sama uszylam tylko jedna w zyciu i na tym koniec ;)
OdpowiedzUsuńSliczna ta Twoja.
Zycze zdrowka.
pozdrawiam
Korci mnie, by próbować dalej, ale przyznam, że jest to straszna wewnętrzna walka:)
UsuńPiękna anielica, podziwiam cierpliwość przy jej szyciu:)
OdpowiedzUsuńOj z cierpliwością krucho było:)
UsuńSztuką jest uszyć , ale jeszcze większą wywrócić, wspaniała , a tak ogólnie fajny blog, pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńWitam i ciesze się, że się spodobało. Prawda - wywijanie to tez niezła praca.
UsuńJest śliczna i oczywiście zdrówka życzę :)
OdpowiedzUsuńDzięki kochana. Już stoję mocno na nogach:) Widzę, że mój brak zaufania do anieliczki się nie sprawdził. Już mi zniknęła z półki:)
Usuń