poniedziałek, 16 czerwca 2014

Babciny młynek

Wreszcie! 
Wreszcie udało mi się skończyć młynek prababci:) Trwało to niezmiernie długo, wręcz przeokropnie długo! Prababcia dostawała już białej gorączki, bo uwielbia swój młynek, którym namiętnie, godzinami mieli nam pieprz:) Świeża dostawa zawsze gwarantowana. No i tu niespodziewanie zachciało mi się do kompletu do półeczki na przyprawy TU odświeżyć stary, naprawdę stary młynek. Trzy miesiące babcia cierpiała... Ale doczekała się i wszystkie marudzenia pod nosem poszły w niepamięć:)







Rozpoczęłam też kilka drobiazgów na podziękowanie nauczycielce na zakończenie roku. Czasu mam mało. A jak na złość Zuzia się pochorowała - złapała Szkarlatynę:( Nie wiem skąd jej to dziadostwo się przyplątało, bidulka jest cała wysypana, czerwoniutka i przemęczona. Babcia wykazała się wyrozumiałością i opiekuje się małą gdy ja przesiaduję w pracy. 

Ale spotkała nas i milsza rzecz. Wreszcie zarezerwowałam pokój w Rewalu:) Dziewczynki wniebowzięte, szaleją z radości i już szykują się na pobyt nad morzem. tym razem krótszy, ale to zawsze coś. Ważne, że razem, rodzinnie i wesoło:))


4 komentarze:

  1. Piękny młynek :) babcia na pewno jest zachwycona wynikiem tej żmudnej racy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Dziękuję. Oby! Bo jak nie, to mi nie wybaczy tych zmarnowanych trzech miesięcy:)

      Usuń
  2. no to będziemy odpoczywać...Ty nad morzem, a ja w górach:)
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za poświęconą chwilę i pozostawienie po sobie śladu. Pozdrawiam. Ania:)