środa, 6 lipca 2016

Letni czas w nowym domu i życiowe drogi...

Wraz z zakończeniem roku szkolnego czekały nas duuuuże zmiany. Dla mnie zmiany cudowne:) Wreszcie świadomie i docelowo zamieszkaliśmy w naszym domku, doku dość znacznie oddalonym od naszej starej miejscowości. Czekaliśmy aż dziewczynki skończą szkołę, by każdego dnia móc cieszyć się obecnością w tych naszych wyczekanych, wymarzonych murach:) 

Przeprowadzka, urządzanie, przestawianie, rozpakowywanie zajęło i zajmuje jeszcze, dużo czasu, dlatego brakło czasu na pisanie, na pracę w Pracowni i sklepie. 

Powoli wracam na moje docelowe tory, więc będzie więcej ciekawostek i nowości i tu i na FB czy na Instagramie.





Cieszy mnie w tej chwili każdy kąt, każdy zakamarek, wszystko co tu się dzieje. Dziwne, jak w chwilach, gdy jestem teraz dużo z moimi już przecież nie tak małymi dziećmi, gdy wkroczyłam można rzec po raz kolejny w rodzinne życie, jeszcze mocniej odczuwam potrzebę ich bliskości. 
Myślałam, że gdy goniłam do pracy i wracałam z niej popołudniami, to mam mało czasu dla dzieci, czułam, że muszę to nadrobić, by poczuć w sobie zaspokojenie ich bliskości. Teraz mam taką możliwość, już kilka miesięcy jestem z nimi od rana do rana (z przerwami szkolnymi:) i... i nie mam dosyć, choć przecież moje dziewczynki już powoli dorastają... 

Oczywiście rodzicielskie zmęczenie zawsze się gdzieś pojawi, ale mi chodzi tu o taką wewnętrzną potrzebę, której dalej nie mogę zaspokoić. 

Zwyczajnie usiadłam pewnego ranka i stwierdziłam, że moja rodzina to najcenniejsze co mam, że oni są najważniejsi. Dla wielu te słowa pewnie zabrzmią bardzo banalnie. Zawsze uważałam, że jako mama i żona muszę pracować poza domem, by mieć psychiczne poczucie oderwania choć na chwilę, bym miała jakiś swój kawałek świata. Zawodowo byłam spełniona na tyle ile tego chciałam. I gdy dotarłam do pewnego etapu okazało się, że nie daje mi to szczęścia nawet połowicznego, nic... 






Teraz szukam swojej drogi na nowo. 

I tego właśnie poranka uświadomiłam sobie, że gdy działam na siłę, gdy myślę tylko o tym, "co zrobić, co zrobić, by ..." by np. mój biznes się rozwinął, by pozyskać lepsze finanse na to czy tamto, to wpadam w wewnętrzną panikę, blokuję się, jestem rozdrażniona i marnuję czas spędzony z rodziną, bo nie jest on wcale dla nich przyjemny. 

W tej chwili tego nie chcę. W tej chwili zależy mi na sprawieniu przyjemności rodzinie - mężowi, który wieczorem wraca skonany z pracy, dzieciom idąc z nimi na rowery, na ugotowaniu zdrowego obiadu. Szukam sposobów na uspokojenie naszego życia, na ulepszenie jego jakości, na sprawieniu byśmy byli zdrowi i spokojni. 






To bardzo trudne zadanie:) Nie jedna z Was mnie tu pewnie wyśmieje czy zgani, bo do feministek nie należę. Nie stoję twardo na stanowisku, że tylko równouprawnienie się liczy. Uważam, że jeżeli tylko mogę, to powinnam zadbać o każdego. Kiedy ja dbam o innych, to i inni dbają o mnie:) Nie przeraża mnie ogarnięcie domu i ogrodu, kuchni, dzieci i siebie dla wyższego wspólnego celu:) Każdemu z nas jest wtedy w tej rodzinie lepiej:)

Ten mój ostatni czas jest naprawdę spokojniejszy, dużo dałam, dużo zyskałam:) Na wiele jeszcze czekam:) Czekam na rozstrzygnięcie w którym kierunku zawodowo mam pójść, ale nie naciskam. 

Myślę, że rozwiązanie przyjdzie do mnie samo:)


A na zakończenie tych moich niecodziennych rozważań rzucam mój nowy wytwór - serwetnik na słoiczki z przetworami, dla małej ozdoby:) 
Już niedługo też będą w sklepie A.D.HOME WNĘTRZA











Kochani trzymajcie kciuki bym wytrwała w tym spokoju:)








5 komentarzy:

  1. Przeczytałam post z dużym zainteresowaniem : ) Myślę, że każdy z nas prędzej czy później dochodzi do etapu, w którym przestaje godzić się na zastały porządek rzeczy i zaczyna szukać nowego pomysłu na siebie. W życiu bardzo ważne jest trwanie w zgodzie ze sobą, w przeciwnym razie łatwo dopada nas frustracja i zmęczenie materiału. Zamieszkanie w nowym domu często stanowi dla nas punkt zwrotny i początek zmian na lepsze : ) A tak swoją drogą, bardzo przytulna i stylowa kuchnia, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj jest to duży zwrot w naszym życiu i naprawdę na lepsze:) Dziękuję bardzo:)

      Usuń
  2. Nigdy nie jest a przynajmniej nie powinno być banalnym stwierdzenie,że najpiękniejsze co mamy to rodzina. Wszystko inne to wartość dodana:)dobrze,że w ogóle to dostrzegłaś w pogoni za codziennością:)wiele z młodych kobiet niestety tego nie dostrzega skupiając się na sobie,na swoim wyzwoleniu.Właśnie moja 38 lat mojego małżeństwa,wyszłam za mąż jako młodziutka dziewczyna i jedno co wiedziałam na pewno, to to że chcę aby moje małżeństwo było zupełnie inne od tego co widziałam w rodzinie.I powiem Ci ,że mi się to udało.Ale pracowałam nad moim M cały czas:)))życzę Ci abyś i Ty odnalazła swoją drogę:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pracuję nad M, pracuję nad sobą, bo by było dobrze wszyscy musimy się starać:)Mam nadzieję, że ze spokojem i miłością doczekamy takich lat małżeństwa jak Wy:)

      Usuń
  3. Aniu, a ja myślę, że wiele z nas może spokojnie się pod Twoim tekstem podpisać. Wiadomo, że pasja i praca są ważne, ale rodzina jest najważniejsza. Też świadomie trochę odpuszczam w to lato, by być więcej z nimi i dla nich. By była ta zupa na stole, i spokojny spacer po przedszkolu, i miły wieczór we dwoje. Jasna sprawa, trzeba myśleć też o finansach, ale jeśli podstawowe potrzeby są zaspokojone, warto zająć się rodziną i byciem tu i teraz. Pięknego lata Kochana, niechaj się Wam cudownie wprowadza! :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za poświęconą chwilę i pozostawienie po sobie śladu. Pozdrawiam. Ania:)