wtorek, 14 czerwca 2016

Słoneczne dni w kuchni i odmieniona taca:)

Witajcie kochani:) Tak dawno tu nie zaglądałam. Pora wiosenno letnia to jednak czas lekkiego oderwania od komputera:) O pomoc woła ogród, dom i chyba cała rodzinka potrzebuje odświeżenia i relaksu na powietrzu. Ponieważ chwilowo czekała mnie praca na dwóch ogrodach, ogarnięcie dwóch domów, to praca zawodowa zeszła na dalszy plan. To chyba taki plus bycia na swoim. Musiałam poświecić więcej czasu na dom i rodzinę i dokonałam wyboru, bez tłumaczenia się szefowi, czy "zużywania" wolnych dni nie na wakacje. Pomiędzy tymi wszystkimi obowiązkami nowe życie dostała stara taca - kosz kupiona na targu staroci już dawno temu, lustro i szafki nocne. Dziś więc zabłyśnie w kuchni tylko taca, reszta musi poczekać na swój czas na planie zdjęciowym i przewiezienie do naszego domku.

Taca - kosz była w czerwonym kolorze a teraz cieszy mnie bielą. Oczywiście jak zwykle przebłyskuje szarość spod warstwy farby, nigdy nie udaje mi się osiągnąć na wiklinie czy ratanie idealnej, czystej bieli. 
Mi jednak nie przeszkadza ten element starości i lekkiego zabrudzenia. 
Taca teraz dumnie pomaga w kuchni. A w związku z tym, że zaczął się czas ogrodowego biesiadowania, to przyda się idealnie do przenoszenia napoi i innych deserów.  

Wiem, że nie raz pokazywałam Wam moją kuchnię, ale przyznam się szczerze, że uwielbiam ją za tę jasność. U mojej mamy kuchnia jest w brązach, z kolorem na ścianach i w tej chwili mam wieczne przekonanie, że jest mi tam za ciemno. Za gotowaniem w maminej kuchni też nie przepadam, a u siebie razem z dziewczynkami nabieramy ochoty na kombinowanie:) Po prostu trafiłam z barwami w mój gust i moje potrzeby i bardzo się cieszę, że w swoim domku czujemy się dobrze:)










 Wreszcie pojawiła się też lampa:) Nie ma szału, nie ma wielkiego "wow", ale moja cierpliwość do upaćkanej żarówki się skończyła i padło na prostą, białą wiklinę. Skromna i naprawdę niedroga:)












 Trochę Was zasypałam zdjęciami, ale ostatnio zauważyłam u siebie niepokojący objaw:) - strzelam zdjęcia na potęgę. Po ostatniej wycieczce do Zamku Książ było ich ponad 400 :) I nie omieszkam was nimi zasypać:) To już w kolejnym poście - niebawem:)