Oj tak wkręcona moi mili i kochani podczytywacze:) Na szczęście bezpiecznie i przyjemnie. Od jakiegoś czasu, a dokładniej od momentu, gdy z zakamarków u mamy i babci powyciągałam wełny, wełenki, druty i szydełka. I tak krok po kroku zaczęłam sobie przypominać wzory szydełkowe. Tak, zaczęłam od szydełka i jakoś oderwać się nie mogę:) Dziergam, dziergam i mam dosłownie milion pomysłów w głowie, co by tu jeszcze ciekawego zrobić. Powoli moje szydełkowe twory lądują w sklepiku. Jeżeli coś Was zainteresuje to zapraszam.
A teraz czekam na moje zamówione sznurki i kolejne wełenki. Wzięło mnie na podkładki, coś drobnego, ale i na spore rzeczy.
Teraz dzierga się delikatny, pastelowy kocyk, biało szary jest już w planach. A wieczorową porą z wrzosowej wełenki powstał dywanik o średnicy 70 cm. Mam nadzieję, że dopatrzycie się w tym tak jak ja tego czegoś ciekawego i wyjątkowego. Nie jestem pewna, czy wełenkowe rzeczy są jeszcze w modzie, ale ja je pokochałam:)
I piękna, przygaszona zieleń. Idealna na świąteczny stół:) Już mają swojego nowego właściciela. Mam jeszcze jeden piękny odcień zieleni i już czuję, że powstanie więcej podkładek:)
Życzę Wam dobrego początku tygodnia. Pogoda nas nie rozpieszcza, ale kolory można sobie samemu zaprosić do domku:)